poniedziałek, 30 grudnia 2013

Cukier waniliowy



Niedawno, po przeczytaniu na stronie sklepu wielu pozytywnych opinii, kupiłam cukier waniliowy firmy Nielsen-Massey. Ten drobny zakup zapoczątkował lawinę zdarzeń, które uświadomiły mi, że wszystko co wiedziałam o cukrze waniliowym było całkowitą nieprawdą. Ale po kolei.



Mąż dziś mnie uświadomił, że to co do tej pory nazywałam cukrem waniliowym wcale nim nie jest. Jeśli wczytamy się dokładnie w napisy na torebce, zauważymy w składzie tego specyfiku substancję o niewinnej nazwie etylowanilina. Jeśli wczytamy się jeszcze uważniej, zauważymy dodatkowy drobiazg: cukier nie nazywa się waniliowy. On nazywa się wanilinowy. Jedna malutka literka, a jaka różnica. W ten oto sposób dowiedziałam się że przez całe życie desery posypywałam wybornym wytworem przemysłu chemicznego.



Tyle dygresji, pora wrócić do mojego cudownego zakupu. Cukier zawiera prawdziwą wanilię, co daje się wyczuć po pierwszym spróbowaniu. Różnica w smaku i aromacie jest ogromna. Jeśli zauważycie gdzieś na półce w sklepie cukier z prawdziwą wanilią (dowolnej marki), zachęcam do spróbowania. 





Ja nauczyłam się kolejnej rzeczy: należy uważniej czytać etykietki na produktach. A cukru wanilinowego kupować nie będę.

niedziela, 29 grudnia 2013

Biały ser

Z powodu utrudnionego dostępu do białego sera i świeżego mleka, zaczęłam sama robić ser. Mój ser różni się od tego ze sklepu głównie konsystencją. Jest bardziej kremowy. Oraz tym że można go zrobić z mleka pasteryzowanego. Zrobienie takiego serka jest bardzo łatwe. 

Aby otrzymać ok. 1 kg sera potrzeba:
2 litry mleka (2% albo 3.2%)
2 litry maślanki

Mleko i maślankę wymieszać w garnku lub innym naczyniu, które można wstawić do piecyka. Następnie trzymać w ciepłym piecyku (ok. 50 stopni) przez ok. 4 godziny. Jak woda wyraźnie oddzieli się od sera wyjąć z piecyka i przelać przez gazę (ja dla ułatwienia układam gazę na sitku). Zostawić na ok. 2 godziny, żeby ser dobrze się odsączył. Można poczekać krócej bądź dłużej w zależności od pożądanej konsystencji.
Ilości mleka i maślanki nie są bardzo istotne. Ważne jest to żeby zmieszać je w proporcjach jeden do jednego. Jeśli mamy w domu pożeracza białego sera, można wziąć więcej składników. Można też użyć tłustszego mleka (a nawet dodać śmietany), wtedy jednak trzeba pamiętać o wybraniu się na dłuższy spacerek, żeby spalić zjedzone kalorie.

sobota, 28 grudnia 2013

Bagietki

Zawsze lubiłam gotować i wypróbowywać nowe przepisy. Wydawało mi się, że wiem bardzo dużo o gotowaniu, do czasu aż przypadkiem natknęłam się na program kulinarny „The French Chef with Julia Child“ z roku 1963. Początkowo pomyślałam „co może być ciekawego w programie kulinarnym sprzed 50 lat“, ale z ciekawości obejrzałam jeden odcinek i byłam pod wielkim wrażeniem. Nigdy nie przepadałam za takimi programami, ale ten jest inny. Poza przepisem, Julia Child tłumaczy niemalże każdy krok i wyjaśnia co się stanie jeśli coś się zrobi inaczej. Dodatkowo daje wskazówki np. na co zwracać uwagę kupując mięso, jak siekać warzywa, albo jak pozbyć się z rąk zapachu cebuli. 

Od razu poszukałam książek napisanych przed Julię Child i zamówiłam „Mastering the Art of French Cooking“. W międzyczasie, oczekując na książkę, upiekłam bagietki na podstawie przepisu z jednego z odcinków „Baking with Julia“ (http://video.pbs.org/video/2250836815/). 


Do bagietek użyłam:
5 szklanek mąki chlebowej
ok. 2 szklanki wody
1.5 łyżeczki suchych drożdży
1 łyżkę soli
Sposób zagniatania i formowania najlepiej zobaczyć na filmiku. Ja poszłam na łatwiznę i użyłam miksera.
Bagietki piekłam przez 20 minut w temperaturze 220 stopni.
2 bagietki upiekłam korzystając z formy do bagietek, jedną na kamieniu do pizzy. Ta pieczona na kamieniu wyszła ładniejsza i miała bardziej chrupiącą skórkę. Moje bagietki wyglądem bardziej przypominają bułki paryskie, ale i tak są smaczne. W tej chwili zostały już tylko 2 :)